Po godzinnej drzemce udałam się do pokoju trenera. Puk, Puk,
Puk. Drzwi otworzył mi Andrea.
- Coś się stało? – gestem ręki zaprosił mnie do środka.
- Chciałam porozmawiać na temat mnie bycia ich managerem – siadłam na fotelu. Wygodny. Szkoda, że ja takiego nie mam.
- Coś nie tak? – zajął miejsce na łóżku.
- Nie wiem, czy podołam temu zadaniu – zaczęłam grzecznie.
- Oj… nie martw się… wystarczy, że chłopaki cię polubią – ale najpierw ja muszę polubić ich, pomyślałam.
- Widzisz ja mam tylko kurs, tym chłopcom potrzebna jest raczej osoba z pięcioletnim stażem – Włoch zaśmiał się głośno.
- Nie martw się tak – wstał i podał mi jakąś kartkę – To jest plan dnia, mogłabyś powiesić na swoich drzwiach, wtedy nie będę ci tak często zawracać głowy – wręczył mi plan. Zrozumiałam, że chce, abym wyszła. Nie stawiałam oporów, bo po co. I tak nic nie wskóram. Powiesiłam kartkę i zamknęłam za sobą drzwi.
- Coś się stało? – gestem ręki zaprosił mnie do środka.
- Chciałam porozmawiać na temat mnie bycia ich managerem – siadłam na fotelu. Wygodny. Szkoda, że ja takiego nie mam.
- Coś nie tak? – zajął miejsce na łóżku.
- Nie wiem, czy podołam temu zadaniu – zaczęłam grzecznie.
- Oj… nie martw się… wystarczy, że chłopaki cię polubią – ale najpierw ja muszę polubić ich, pomyślałam.
- Widzisz ja mam tylko kurs, tym chłopcom potrzebna jest raczej osoba z pięcioletnim stażem – Włoch zaśmiał się głośno.
- Nie martw się tak – wstał i podał mi jakąś kartkę – To jest plan dnia, mogłabyś powiesić na swoich drzwiach, wtedy nie będę ci tak często zawracać głowy – wręczył mi plan. Zrozumiałam, że chce, abym wyszła. Nie stawiałam oporów, bo po co. I tak nic nie wskóram. Powiesiłam kartkę i zamknęłam za sobą drzwi.
- Kochanie tęsknie – rozmawiałam z Damianem.
- Ja też słonko.
- Czy ty wiesz, do czego jestem tu zmuszona znosić – opowiedziałam mu o perfidnym planie Artura, zachowaniu siatkarzy i o stracie ciasteczek.
- Zrobił co?
- Wiem to straszne – rozpakowywałam walizkę.
- Jak chcesz to mogę mu fiuta odciąć – zaproponował
- Któremu?
- Obydwu słońce, obydwu – Damian doskonale rozumiał mój ból po stracie kruchych ciasteczek. On też je ubóstwiał.
- Lepiej nic nie rób Arturowi, nie wiem co może mu jeszcze wpaść do tej pustej głowy.
- Myślałem, że facet myśli tylko i wyłącznie fiutem – oboje się zaśmialiśmy. Spojrzałam na zegarek, dochodziła osiemnasta, kiedy usłyszałam pukanie do drzwi.
- Czy ty wiesz, do czego jestem tu zmuszona znosić – opowiedziałam mu o perfidnym planie Artura, zachowaniu siatkarzy i o stracie ciasteczek.
- Zrobił co?
- Wiem to straszne – rozpakowywałam walizkę.
- Jak chcesz to mogę mu fiuta odciąć – zaproponował
- Któremu?
- Obydwu słońce, obydwu – Damian doskonale rozumiał mój ból po stracie kruchych ciasteczek. On też je ubóstwiał.
- Lepiej nic nie rób Arturowi, nie wiem co może mu jeszcze wpaść do tej pustej głowy.
- Myślałem, że facet myśli tylko i wyłącznie fiutem – oboje się zaśmialiśmy. Spojrzałam na zegarek, dochodziła osiemnasta, kiedy usłyszałam pukanie do drzwi.
- Poczekaj – powiedziałam do Damiana.
- O co chodzi ? – przed drzwiami stał Krzysiek, przeskakiwał z nogi na nogę.
- Sikać! – wrzasnął, wpadł do pokoju jak opętany, a potem zamknął się w łazience.
- Kto to był?
- Krzysztof Ignaczak – powiedziałam, oszołomiona.
- On tak zawsze?
- Oby nie, Nie spakowałeś mi może wódki do walizki? – zapytałam z nadzieją.
- Szczelnie owinąłem w ręczniki – czułam, że się uśmiecha.
- Jesteś moim bohaterem.
- I cytrynowego Lecha – dodał
- Kocham Cię. Muszę kończyć pa pysiek – pożegnałam się z Damianem. Z łazienki dochodziło gwizdanie Krzyśka. Skończyłam rozpakowywanie. Alkohol został w walizce, którą włożyłam pod łóżko.
- O co chodzi ? – przed drzwiami stał Krzysiek, przeskakiwał z nogi na nogę.
- Sikać! – wrzasnął, wpadł do pokoju jak opętany, a potem zamknął się w łazience.
- Kto to był?
- Krzysztof Ignaczak – powiedziałam, oszołomiona.
- On tak zawsze?
- Oby nie, Nie spakowałeś mi może wódki do walizki? – zapytałam z nadzieją.
- Szczelnie owinąłem w ręczniki – czułam, że się uśmiecha.
- Jesteś moim bohaterem.
- I cytrynowego Lecha – dodał
- Kocham Cię. Muszę kończyć pa pysiek – pożegnałam się z Damianem. Z łazienki dochodziło gwizdanie Krzyśka. Skończyłam rozpakowywanie. Alkohol został w walizce, którą włożyłam pod łóżko.
- Ale masz fajne ręczniki – zachwycał się Krzysiek. – Moja żona, Iwona, byłaby
zachwycona. Są takie puszyste i mięciutkie – rozmarzył się.
- Wiem, dostałam od mamy, kiedy wprowadzałam się do Warszawy – odparłam.
- Co tam robisz? – wskazał na mojego laptopa.
-Pracuję.
- A dokładniej? – dopytywał.
- Piszę.
- A co? – Czy jemu zdarza się zamknąć?
- Artykuł.
- Jaki? – Wygląda no to, że nie. Dorwał się do laptopa i pomimo moich protestów, zaczął czytać.
- Skłamałaś – stwierdził z wyrzutem – To książka…
- No i? – chciałam odebrać moją własność.
- Fajna.
- Cieszę się, a teraz oddaj mi laptopa – próbowałam mu wyrwać laptopa siłą. Dupa. – Oddasz? Proszę – wyciągnęłam rękę w błagalnym geście.
- A będziesz pisać dalej?
- A nie powiesz reszcie?
- Mamy umowę -podał mi laptopa i wyszedł, nucąc jakąś piosenkę pod nosem.
- Wiem, dostałam od mamy, kiedy wprowadzałam się do Warszawy – odparłam.
- Co tam robisz? – wskazał na mojego laptopa.
-Pracuję.
- A dokładniej? – dopytywał.
- Piszę.
- A co? – Czy jemu zdarza się zamknąć?
- Artykuł.
- Jaki? – Wygląda no to, że nie. Dorwał się do laptopa i pomimo moich protestów, zaczął czytać.
- Skłamałaś – stwierdził z wyrzutem – To książka…
- No i? – chciałam odebrać moją własność.
- Fajna.
- Cieszę się, a teraz oddaj mi laptopa – próbowałam mu wyrwać laptopa siłą. Dupa. – Oddasz? Proszę – wyciągnęłam rękę w błagalnym geście.
- A będziesz pisać dalej?
- A nie powiesz reszcie?
- Mamy umowę -podał mi laptopa i wyszedł, nucąc jakąś piosenkę pod nosem.
Sięgnęłam po walizkę, wzięłam wódkę i zdrowo pociągnęła. Ja tu chyba zwariuje.
~~
Iza chyba popadnie w alkoholizm jak tak dalej pójdzie :p ( oczywiście do tego nie dopuszczę, bo co mi po rozpitej Izie?)
Mam nadzieję, że rozdział się podobał. Przepraszam, że są takie krótkie. Staram się, ale... nie wychodzi.
Buźki ;*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz