środa, 7 sierpnia 2013

Rozdział IV


- Ale zadupie – powiedziałam, kiedy wjechaliśmy do Spały.
- Może ten ośrodek wygląda lepiej – westchnął Damian i jechał dalej, posiłkując się GPSem.  Jakiś kawałek drogi od Spały znajdował się Centralny Ośrodek Sportu, w skrócie COS. Pomimo moich złych myśli miejsce wyglądało na zadbane i urządzone zgodnie z europejskimi normami.  Zostaliśmy wpuszczeni, a Damian podwiózł mnie pod sam hotel, na którego widok zaparło mi dech w piersiach.
- Ale wielkie – skwitował. – No nieźle, sprawdzałaś to chociaż w Internecie? – zaprzeczyłam – A mogłaś – pokręcił z niedowierzaniem głową. – Ciekawe czy zrobili mu penisa?
- Zboczeniec – zaśmiałam się.
- Twój zboczeniec – wyszedł z mojej hondy i wyjął walizkę z bagażnika. – To nie jest przypadkiem ten trener – wskazał palcem na siwego mężczyznę w reprezentacyjnej koszulce.
- Tak to Andrea Anastasi – powiedziałam, po wyszukaniu jego zdjęcia w papierach. – Hmm… kiedyś trenował reprezentacje Włoch, a potem Hiszpanii – przeczytałam.
- Chodź się przywitać – zaproponował Damian i żwawym krokiem podszedł do mężczyzny.  – Cześć jestem Damian – uścisnęli sobie ręce.
- Czy my się …
- Nie, ale moja przyjaciółka – kiwnął głową w stronę hondy – będzie pisała te całe wywiady i inne bzdety. Iza chodź się przywitasz! – przywołał mnie ręką.  Niechętnie wyszłam z samochodu.
- Dzień dobry – przywitał się Anastasi.
- Witam. Mam na imię Iza Małecka – przedstawiłam się.
-  Andrea Anastasi – odwzajemnił uścisk. – Może przejdźmy na ty, będzie wygodniej – zaproponował, a ja się uśmiechnęłam.
- Chciałabym omówić szczegóły artykułów... – zaczęłam, ale przerwało mi głośne dudnienie basów. Dźwięk wydobywał się  z czerwonego nissana qashqai. 
- O chłopcy przyjechali – uśmiechnął się od ucha do ucha.
- Chłopcy? – nie byłam w stanie zamaskować strachu w moim głosie. Spojrzałam wymownie na Damiana, ale chłopak wpatrywał się w auto jak w ósmy cud świata. Z samochodu dobiegały odgłosy kłótni. Bardzo głośnej i zciętej.
- Jarosz! Ile razy ci mówiłem, żebyś nie odkręcał nestea w moim samochodzie!
- Iwona cię zabije – ktoś donośnie zarechotał.
- Przecież nie chciałem… kto puścił bąka? – po tych słowach, samochód stanął z piskiem opon, a z środka wyskoczyli siatkarze jakby zobaczyli, że pod siedzeniem ukrywa się trzynastoletnia hotka. 
- Powietrze! – zawołał rudowłosy wielkolud i z łoskotem opadł na ziemię.
- Oj nie przesadzaj Jarski.
- Nie przesadzaj? – zapytał „Jarski” z wyrzutem w głosie – Możdżon, tam to chyba bomba biologiczna wybuchła! – rzeczywiście, pomyślałam, kiedy doszedł do mnie smród.
- To je będę się zbierał – rzucił Damian i odjechał z piskiem opon, jak najdalej od zgrai jaskiniowców.
- Chłopcy – przywołał ich trener. – Przedstawcie się!  - przełknęłam głośno ślinę.
- Zaraz! – zawołał odstające uszy. Chłopak zdejmował bagaże z dachu samochodu. Jednak coś poszło nie tak i bagaże wysypały się na cztery strony świata.
- Moja lustrzanka – zawołał największy z nich, chciał puścić się w pogoń za aparatem, ale potknął się o niezidentyfikowany przedmiot.
- Moja kamera – wydarł się konusik. Okrągłe opakowanie poturlało się pod moje nogi.  Odstające uszy rzucił się na ratunek i wylądował głową pod moją spódnicą. Instynkt warszawianki nakazał mi kopnąć go w tą uśmiechniętą twarz.
- Nie bij – zawołał chłopak i zasłonił twarz w geście obrony. – Proszę… Bartek jestem… Kurek… Siurak…  Kiedyś oglądałem w Oprah Winfrey Show, że jeśli nie chcesz, żeby zamachowiec cię zabił to powinieneś opowiedzieć mu o swoim życiu…  - paplał jak najęty.
- Dobra chłopie przestań się pogrążać – wymamrotał kurdupel, ledwo powstrzymując się od śmiechu – Jestem Krzysztof Ignaczak, dla przyjaciół Igła – podał mi rękę, a ja odwzajemniłam uścisk.
- Marcin Możdżonek – zawołał wielkolud, przyjaźnie machając.
- Kuba Jarosz – uśmiechnął się rudzielec.
- Michał Winiarski – przedstawił się szatyn o nieziemskich oczach w lazurowym odcieniu.
- Iza Małecka – powiedziałam z przyjaznym uśmiechem, ale każdy kto mnie zna wiedziałby, że udaję. Krzysztof pomógł wstać Bartkowi, , porównując ich wzrost, 
wyglądało to całkiem komicznie
- Iza będzie robiła z wami wywiady do gazety oraz dbała o wasz wizerunek – powiedział Andrea. Spojrzał na zegarek po czym dodał – A czemu jesteście tak wcześnie?  - siatkarze spojrzeli po sobie wymownie i  jednocześnie gromko się zaśmiali.

~~
Mamy kolejny rozdział :) mam nadzieję, że się podoba :D Notka byłaby wcześniej, ale miałam wizytę u ortodonty :/ no ale nic na to nie poradzę. 
Buźki ;* 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz